stary basior stary basior
3816
BLOG

Projekt ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych

stary basior stary basior Polityka Obserwuj notkę 20

Rzadko zaglądam do salonu. Ale dziś zdecydowałem się zajrzeć, bo sprawa warta jest zaznaczenia. Jakoś media wolą się zajmować zmianą przewodniczącej PJN na prezesa (symptomatyczne!), a nie sprawami istotnymi dla obywateli. Jedynie wyklęta Wyborcza zrobiła wyłom w tej powszechnej zmowie milczenia, więc mogłoby to wydarzenie przejść bez echa.

Sejmowa podkomisja nadzwyczajna zakończyła pracę nad projektem ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. Trafił pod obrady sejmowej komisji. 

Mieszkać każdy gdzieś musi. Spółdzielnie mieszkaniowe, powstałe w okresie 20-lecia międzywojennego dały zwykłym ludziom możliwość zdobycia tego „luksusu” na własność. Spółdzielcy zrzeszali się, użyczając sobie nawzajem pożyczek na budowę domów. Wniesiony wkład dawał im gwarancję nie tylko własności wykupionego lokum w przyszłości, ale i prawo do zarządzania współwłasnością, bo spółdzielcy byli współwłaścicielami budowanych przez spółdzielnię mieszkaniową budynków. Zarząd spółdzielni jedynie administrował własnością spółdzielni (a więc własnością członków spółdzielni) i tylko do tego był powołany. Zarząd nie był właścicielem.
 
PRL zmienił ten obraz spółdzielni mieszkaniowych. Spółdzielnie stały się w gruncie rzeczy przedsiębiorstwami państwowymi, którymi zarządzali prezesi mianowani przez ludzi z kręgu władzy. Zarządzali mieniem członków spółdzielni jak swoim, a jego faktyczni właściciele nic nie mieli do powiedzenia. Stracili kontrolę nad swoją własnością. Jedynym prawem, jakie zachowali, było spółdzielcze prawo do lokalu. Nie własność, lecz właśnie spółdzielcze prawo do lokalu. A to oznaczało, że mają jedynie prawo przekazać już wykupiony lokal w spadku lub mogą go sprzedać. Reszta praw „właścicieli” stała się kompletną iluzją. Sprawy własności gruntów są zwykle do dziś nieuregulowane w wielu spółdzielniach, a brak wpisów w księgach wieczystych powoduje, że jeśli spółdzielnia zbankrutowałaby na skutek np. zaciągnięcia przez Zarząd wysokich kredytów na nowe budowy, prezes i zarząd (faktyczni decydenci) byliby bezkarni, a „właściciele” lokali wylecieliby na bruk. Budynki przejąłby bowiem ten, kto spłaciłby wierzytelności. Pieniędzmi z tytułu sprzedaży mieszkań dysponuje bowiem Zarząd, nie konsultując tego z nikim. A nawet jeśli udaje, że konsultuje z Radami Osiedlowym w spółdzielni, to i tak robi co chce i nie poczuwa się do dotrzymywania postanowień wzajemnego porozumienia.  I tak jest praktycznie do chwili obecnej, bo kolejne zmiany w spółdzielczym prawie mieszkaniowym jedynie cementowały ten stan.
 
Głośno mówiło się o wykupie mieszkań spółdzielczych za bezcen w ramach oprotestowanych przez TK projektów zmian, zapominając przy tym starannie, że lokator mieszkania spółdzielczego musiał wnieść określony wkład zajmując lokal mieszkalny, a następnie w ratach spłacał co miesiąc zaciągnięty kredyt inwestycyjny (w mieszkaniach tzw. lokatorskich spłata była rozłożona na dłuższy okres czasu). Co więcej, po spłaceniu kredytu lokator wcale nie stawał się właścicielem lokalu, lecz musiał jeszcze niejednokrotnie wpłacić dodatkowo kwotę wyliczoną przez zarząd spółdzielni. Nie było zatem takiej opcji, by ktokolwiek mógł dostać mieszkanie spółdzielcze „za darmo” lub przysłowiową „złotówkę”. Przy wprowadzaniu zmian w prawie należało tylko zająć się uczciwie kwestią spłacanego kredytu i nikt nie mógłby zarzucić ustawie, że ona kogokolwiek czegokolwiek pozbawiała. Przy każdorazowym wprowadzaniu zmian zapominano też starannie, kto tak naprawdę jest właścicielem spółdzielni.
 
Wniesiony przez PO nowy projekt ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych wreszcie znosi te wszystkie fałsze, którymi zindoktrynował PRL umysły spółdzielców
Spółdzielca będzie mógł dysponować swoją własnością zgodnie ze swoją wolą. Projekt zakłada m.in. możliwość przekształcenia spółdzielni we wspólnotę mieszkaniową, zmianę administratora, udział w majątku wspólnym spółdzielni, realny wpływ na zarządzanie, możliwość kontrolowania działań zarządu, ograniczenie władzy prezesów i radykalne zmniejszenie opłat ponoszonych przez spółdzielców. Ludzie dziś płacą, nie wiedząc za co, nie mają wglądu w dokumenty spółdzielni ani wpływu na jej działanie. Nowa ustawa zlikwidować może dotychczasową iluzję własności spółdzielców. W wielu spółdzielniach comiesięczne opłaty są wyższe, czasem nawet dwukrotnie niż we wspólnotach mieszkaniowych, ale zgodnie z nowymi przepisami członkowie spółdzielni niezadowoleni z takiego stanu rzeczy będą mogli wybrać innego, tańszego administratora i sami ustalą jego wynagrodzenie.
 
Bardzo to nie podoba się dotychczasowym „władcom” tak zagrabionego mienia, którzy wrośli w struktury utworzone przez PRL. Przeciw nowemu prawu występuje więc Krajowa Rada Spółdzielcza.
KRS broni nie tylko interesów prezesów, ale i swoich, bo też czerpie zysk z istniejącego stanu rzeczy. Boi się, że projekt ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych doprowadzi do likwidacji wielu spółdzielni. Podział spółdzielni na wspólnoty mieszkaniowe odcina KRS od profitów należnych tylko spółdzielcom, a prezesów poszczególnych spółdzielni odcina skutecznie od władzy nad "nieswoim". Krajowa Rada Spółdzielcza zapowiedziała oczywiście przygotowanie własnego "obywatelskiego" projektu ustawy o spółdzielniach, a także przygotowanie "profesjonalnej kampanii informacyjno-medialnej na rzecz promowania idei spółdzielczości". Aby zdobyć na to fundusze, Zgromadzenie Ogólne podjęło uchwałę w maju o utworzeniu (przy KRS) Funduszu Obrony Spółdzielczości, powstałego z wpłat dokonywanych przez wszystkie spółdzielnie w kraju. Z czego będą składać się te wpłaty? Z NASZYCH pieniędzy oczywiście, bo spółdzielnie mieszkaniowe operują wyłącznie NASZYMI pieniędzmi, wpłacanymi do kasy spółdzielni przez spółdzielców. Spółdzielni mieszkaniowych jest w Polsce ok. 5 tys., co oznacza, że mogą zgromadzić dobrych parę milionów zł. na kampanię. Naszym kosztem. Po to, by prezesi spółdzielni zachowali swoje przywileje.

Projekt popierają kluby PO, PJN i PiS.
Przeciwny jest oczywiście klub SLD, co nie powinno budzić zdziwienia, bo to ich starsi kumple stworzyli ten chory układ. Posłowie PSL mają podzielone zdania w tej sprawie. Jak zwykle nie wiedzą komu powinni zapalić świeczkę.

Jeśli proces legislacyjny pójdzie zgodnie z planem, to jest szansa, że nowe przepisy mogłyby obwiązywać od września 2011 r. Warto tego nie tylko przypilnować, ale i uczulić ludzi, którzy powinni być tym najbardziej zainteresowani - zwykłych obywateli. Warto nawet zorganizowac akcję obywatelską, bo jest się o co bić. O prawa, które należą się nam - spółdzielcom - jak psu kość.

WYMAGAM KULTURALNEJ, MERYTORYCZNEJ DYSKUSJI. ŚMIECIE WYRZUCAM.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka