Z niezmiernym obrzydzeniem wysłuchałem dziś w sejmie argumentacji posłów pisowskich, którzy usiłowali przekonać o konieczności dofinansowywania partii politycznych przez budżet państwa, a zatem przez wszystkich bez wyjątku podatników bez względu na ich przekonania polityczne. Zdaniem pisowców, jeśli polityk nie zostanie zasilony pieniędzmi z budżetu państwa, jest zmuszony je zdobyć drogą nieuczciwą, tzn. w drodze korupcji lub innego finansowego przekrętu. Jest sprawą zdumiewającą, że tego rodzaju demagogia nie budzi wśród podatników głosów oburzenia.
Argumentując w ten sposób spycha się w niebyt sprawę najbardziej istotną. Każda partia ma swoich zwolenników. Jeśli już mamy wspierać finansowo swoich wybrańców, powinniśmy to robić przynajmniej w ramach odpisów podatkowych na rzecz konkretnej partii, a najlepiej - w ramach dobrowolnego opodatkowania na konkretną partię, jeśli taka jest nasza wola. Przymusowa danina jest niczym więcej niż zwykłym finansowym nadużyciem, zadekretowanym przez posłów, a zatem osoby zainteresowane w tym finansowo.
Zainaugurowana przeze mnie kilka dni temu dyskusja w tej sprawie nie przyniosła żadnego efektu. Zainteresowanie było praktycznie żadne. Oznacza to, że my - wyborcy - w swojej masie zgadzamy się w pełni z okradaniem nas przez klasę polityczną w okresie kryzysu. Nie mamy nic przeciwko temu. Zatem z pełną pokorą powinniśmy również przyjmować wszelkie obciążenia, które klasa polityczna w swej łaskawości zechce złożyć teraz na nasze barki.
Politycy dziś w sejmie podeszli najwyraźniej do sprawy zgodnie z naszymi oczekiwaniami. Przeciwnicy zniesienia subwencji stawili się niemal w komplecie, natomiast 16 posłów PO nie stawiło się na głosowanie. W rezultacie dotacje dla partii politycznych utrzymały się przewagą zaledwie 4 głosów. Wielkie brawa dla inicjatorów akcji.
Byłżeby to celowy zabieg ze strony PO?
Udało się jedynie zawiesić przyszłoroczną rewaloryzację dotacji. Ustawa zostanie teraz skierowana do Senatu. Politycy będą mieć zatem jeszcze jedną, ostatnią już szansę by zachować się w tej sprawie przyzwoicie względem społeczeństwa, które reprezentują. Czy z niej skorzystają? Pożyjemy, zobaczymy.
